sobota, 9 czerwca 2012

Sesja + EURO 2012 = zawrót głowy

   Witajcie! Dawno tu nie pisałam, za co bardzo przepraszam, ale cierpię na bardzo poważną chorobę, jaką jest brak czasu. Szczególnie nasila się ona w okresie końca semestru i sesji. Tak więc teraz kuje opracowuje zagadnienia na egzaminy, kuje nowe słówka, powtarzam gramatykę z niemieckiego i czytam zadane lektury, no i zapomniałabym o praktykach translatorskich i projekcie na literaturę. Przez to wszystko niewiele czasu zostaje mi na inne języki jak japoński czy hiszpański, co bardzo mi doskwiera, jeśli chodzi o ten pierwszy. Poza tym zawsze u mnie jest tak, że im więcej nakłada się na mnie obowiązków to nie wiem w co najpierw ręce włożyć, po czym dopada mnie panika i nie mogę się na niczym skupić. Nie wiem jak wy, ale zawsze nienawidziłam okresu wystawiania ocen. Za dużo w tym stresu i często niesprawiedliwości. Szlag mnie trafia jak widzę, że osoby, które olewają sobie zajęcia i w ostatniej chwili wszystko zaliczają mają lepsze stopnie od tych, którzy ciężko harowali cały semestr. Ale przecież na tym świecie nie ma sprawiedliwości, więc czego ja oczekuję.
 
   Dobra starczy tych zgorzkniałych wywodów. Tak między nami bardzo lubię narzekać i jak trochę ponarzekam to później mi lepiej. Szkoda tylko, że później przez to jestem odbierana jako pesymistkę i osobę do wszystkiego negatywnie nastawioną.

   Wczoraj rozpoczęło się EURO 2012. Od razu powiem, żeby nie było nie jestem wielką fanką piłki nożnej. W ogóle sportu. Nigdy nie rozumiałam co ludzi pasjonuje w oglądaniu osób biegających za piłką, skaczących na nartach czy biegnących do mety. Nie wiem, może to dlatego, że jestem zbyt ślamazarna i jedynym moim wysiłkiem sportowym jest pisanie na klawiaturze lub skakanie po programach. O Euro trąbiło się od samego początku, kiedy ogłoszono, że Polska będzie jednym z organizatorów. No i w końcu nadeszło. Fani piłki nożnej zjechali się do Warszawy lub siedzieli przed telewizorami oglądając mecz Polska-Grecja. Jeszcze zanim mecz się zaczął wszędzie słychać było trąbienie lub okrzyki "Polska do boju" (a w Warszawie nie mieszkam, więc nawet nie chcę wyobrażać sobie jak tam musiało być głośno), a w trakcie meczu to już nie chcę nic mówić, w szczególności, gdy trafiliśmy bramkę (nie musiałam mieć włączonego telewizora, aby wiedzieć, że strzeliliśmy). No i na końcu okazało się, że ani nie wygraliśmy, ani nie przegraliśmy. Co jak na naszą drużynę jest dobre, bo trafiliśmy do bramki i mieliśmy ten punkt, a nie zero. Dzisiaj mecz Niemcy-Portugalia. Pamiętam, że jest były Mistrzostwa Świata w Niemczech to oglądałam każdy mecz z Niemcami (to przez to, że w tym czasie miałam kręćka na punkcie kultury niemieckiej, ale po rozpoczęciu studiów germanistyki jakoś wszystko to zaniknęło). Czy to nie dziwne, że w niemieckiej drużynie triumfy odnoszą właśnie Polacy? Cieszę się, że mamy takich rodaków zagranicą.

   Tak... Euro będzie trwać przez najbliższe trzy tygodnie, moje zmagania z sesją trochę dłużej. Jedyne o co proszę fanów footballu to trochę cichszą zabawę, gdyż są tacy, którzy muszą się uczyć, a te wszystkie krzyki rozpraszają. Chyba, że Polska wygra to wtedy krzyczcie do woli. Zagłuszcie telewizory, radia i niech usłyszą Waszą radość w całym wszechświecie!

P.S. Zapraszam na nowe recenzje na www.yuinohon.blogspot.com

3 komentarze:

  1. Tak, nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Ale podobne osoby kiedyś się przejadą na swoim lenistwie. A na Euro, życzę Polakom (i w naszej i innych drużynach) samych sukcesów! :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, sprawiedliwości nigdy nie było i nie będzie, takiej stuprocentowej :) Możemy tylko liczyć, że kiedyś im się tak nie upiecze, i dostaną za swoje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj kolejny mecz, zobaczymy jak będzie :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.