niedziela, 4 grudnia 2011

Breaking Down

   Właśnie skończyłam oglądać czwartą część Zmierzchu. Przyznam się, że obejrzałam tą część z ciekawości. Kiedyś - no dobra może nie aż tak kiedyś, bo to było jakieś trzy, cztery lata temu - byłam wśród tych dziewczyn, które szalały za sagą Zmierzch. Pamiętam jak zaczytywałam się z chciwością w tych książkach, oglądałam pierwszą część chyba z dobre 70 razy. To nie żarty. Przez jakieś dwa miesiące prawie w dzień w dzień oglądałam Twilight. Do tej pory pamiętam kwestie z filmu. Ostatnio gdy oglądałam niemiecką wersję, żeby wychwycić jakieś nowe słówka to po prostu nie potrzebowałam niemieckiego dubblingu, bo sama cały film przegadałam mówiąc te wszystkie kwestie. Ciekawa jestem jak długo będę to wszystko pamiętać.
   Później weszła do kin druga część. Podobała mi się, ale widziałam ją tylko raz. Specjalnie nawet jechałam do kina w dzień premiery. No i przy Księżycu w nowiu wszystko zaczęło się uspakajać. Przy kolejnym czytaniu książek zaczęły wydawać mi się tandetne, Edward zaczął mnie denerwować itp. I dzięki temu później wyszło, że Zaćmienie oglądałam na komputerze i mimo, że mi się podobało to jakoś już tym się nie podniecam.
   No i niedawno do kin weszła pierwsza część ostatniej części. W TV widziałam szał fanów, donosy z planu itd. a mnie po prostu to jakoś nie ciekawiło. Dlatego przeglądając stronę z filmami zobaczyłam, że już można obejrzeć Przed świtem i z ciekawości włączyłam.
   Powiem tak. Film nie jest zły. Są przedstawione najważniejsze momenty, ładna scenografia. Po prostu wszystko trzyma się kupy. Jedyne czym byłam rozczarowana to scena miłosna między Bellą i Edwardem i cały poród. Jeśli chodzi o to pierwsze to byłam przygotowana na coś naprawdę ostrego, skoro na film został nałożony limit wieku. I szczerze mówiąc to nie pokazali nic gorszego czego dzieciaki nie widziały w filmach pokazywanych w zwykłych godzinach. Jeśli zaś chodzi o poród. To podczas tych scen ciągle widzimy twarz Belli. No i tu fani Kristen mnie zlinczują, bo schrzaniła tą scenę. Jej mimika była do bani. Gdzie jest ten ból??? Kobieto przecież to dziecko rozdzierało cię od środka, a ty ciągle ta sama mina.
   Podsumowując. Jak już napisałam film nie jest zły. Trzyma się książki. Trwa krócej niż poprzednie części. I gdyby przedłużyć go o jakąś godzinę to nie trzeba by było wciskać na chama drugiej części Przed świtem do kin. Ale czego się nie robi, żeby zarobić.

2 komentarze:

  1. Też należałam do tych fanek "Zmierzchu". Jak widać wiek jednak robi swoje i te postaci już tak nie fascynują. Miałam zamiar iść do kina, ale przyjaciółka była wcześniej i skutecznie mi to odradziła. Jej opinia była jeszcze bardziej negatywna niż Twoja. I w sumie nie obejrzałam tego do tej pory. Zapewne urządzimy sobie z kumpelami wieczór przy popkornie i będziemy się nabijać z tego filmu :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.