sobota, 8 października 2011

"Poczekajka" Katarzyna Michalak

"Poczekajka to książka dla samotnych, dla szczęśliwie i nieszczęśliwie zakochanych. Dla każdej z nas! Jeśli podobały Ci się Ania z Zielonego Wzgórza i Wszystkie stworzenia małe i duże to na pewno pokochasz Patrycję z Chatki Wiedźmy!"

 Kiedy przeczytałam ten anons z tyłu okładki pomyślałam: "O nie tylko nie Ania z Zielonego Wzgórza". Od podstawówki mam złe wspomnienia z tą książką, więc aż się bałam że po przeczytaniu Poczekajki będę musiała opisać jak bardzo mi się ona nie podobała. Na szczęście tak się nie stało i mogę z ręką na sercu przyznać PODOBAŁO MI SIĘ!

Patrycja - lekarka weterynarii. Zwariowana osóbka, która wierzy w magię, marzy o swoim wymarzonym facecie, którego nazwała Amre i do niego listy także pisze. Kobieta udaje się na "sabat czarownic", gdzie upija się i w pijackim widzie ma wizje domku, do którego przybywa jej wymarzony książę. Później udaje się na małą wycieczkę za miasto. No i los, przeznaczenie chce, że samochód Patrycji psuje się i trafia do wsi Poczekajka. Tam widzi swój wymarzony domek, który okazuje się bezpański. Idzie go obejrzeć i zostaje znokautowana przez księdza, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo dzięki temu dowiedziała się, że w zamojskim ZOO potrzeba lekarza weterynarii. Dziewczyna od razu korzysta z okazji i wyprowadza się na wieś, porzuca pracę w klinice dla zwierząt i czeka na wymarzonego. Jednak nie wszystkim ten pomysł się podoba. Dla jej matki, bardzo znanej i cenionej pani mecenas, jest ujmą to co robi córka i dlatego dążąc po trupach zamierza przywieźć córkę do Warszawy.

Niesamowicie uśmiałam się przy tej książce. Szczególnie w momentach, gdy Patrycja pisała do Amrego o tym co się działo w ZOO. Historia z wątrobą alpaki, odgryzienie palców przez legwana, rzucanie się na ratunek panterze i wiele wiele innych. Po prostu płakałam ze śmiechu.
Poza ZOO też jest parę fajnych sytuacji. Na przykład kto by pomyślał, że można krowę kąpać w mydle dla dzieci o zapachu truskawkowym albo mandarynkowym.

No, ale Patrycja nie tylko pojechała do Poczekajki, aby paść krowę. Pojechała tam przede wszystkim, aby wyczekiwać na swojego księcia z bajki. I pojawia się, a właściwie nawet dwóch. Pierwszy Łukasz, któremu matka Patrycji zapłaciła mu, żeby rozkochał w sobie jej córkę i porzucił, dzięki czemu zabierze ją ze wsi. Drugi Gabriel aka Holender. Tajemniczy typ, którego nie lubią na wsi i ciągnie się za nim nieciekawa przeszłość. Obaj panowie znali się i doszło między nimi do strasznego incydentu. Są do siebie negatywnie nastawieni, a tym bardziej teraz, gdy między nimi staje Patrycja.

Książka bardzo ciekawie napisana. Łatwo się ją czyta. Można się przy niej pośmiać, można posmucić. Może nie przekazuje bardzo górnolotnych wartości, w szczególności gdy mowa o tarocie, ale można się przy niej dobrze bawić.

"Zamiast chleba mąkę, zamiast jajek kurę, a zamiast mleka krowę poproszę. - Głos Patrycji, miast ociekać jadem, zaczął się niebezpiecznie łamać. - Zapakować. I z dostawą do domu."
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 320
Oprawa: twarda
Moja ocena: 5/6

4 komentarze:

  1. Jak starczy mi czasu ( i funduszy) to chętnie zajrzę:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. A pewnie, że przeczytam, uwielbiam książki pani Kasi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie najlepsze momenty to te w zoo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie zakończyłam czytać serię o Poczekajce. Aż żałuję, że tak szybko, obawiam się, że niedługo znowu powrócę do tej serii.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.