sobota, 24 września 2011

Hana Yori Dango

Ostatnimi czasy jestem bardzo rozczarowana serialami, które oglądam, dlatego przerzuciłam się na dramy. Na początku studiów koleżanka opowiedziała mi fabułę pewnej dramy. Teraz już dokładnie nie pamiętam której, ale zainteresowało mnie to. Poprosiłam ją, aby napisała mi najciekawsze tytuły. Na pierwszy ogień poszło Atashinchi no Danshi. Spodobało mi się, więc przeszłam do następnej, następnej i następnej aż w końcu od nich się uzależniłam.

Dzisiaj chciałabym zaprezentować Hana Yori Dango. Obejrzałam i się zakochałam. HYD to jedna z nielicznych dram, które mają kontynuacje w drugim sezonie. Zazwyczaj kończą się na dwunastu, trzynastu odcinkach + specialu. Hana Yori Dango opowiada historię Tsukushi Makino (Mao Inoue), biednej dziewczyny, która dostała się do elitarnej szkoły Eitoku Gakuen. W tej szkole uczy się młodziesz, która pochodzi z zamożniejszych domów i co najważniejsze wszystkim rządzi grupa czterech chłopaków. Nazywają się oni F4. Są najbogatsi, najpopularniejsi i najprzystojniejsi. Do świętej czwórcy należą: Domyoji Tsukasa (Jun Matsumoto), Hanazawa Rui (Shun Oguri), Nishikado Sojiro (Shota Matsuda) i Mimasaka Akira (Tsuyoshi Abe). Nie daj Boże, żeby zadrzeć z tymi facetami. Jeśli ktoś nadepnie im na odcisk dostaje czerwoną kartkę i później uczniowie w całej szkole muszą się nad tą osobą pastwić. Najczęstszym skutkiem tego jest opuszczenie przez danego ucznia szkoły. Jednak w szkole jest jedna osoba, która stawia się F4. Tą osobą jest Tsukushi. Nie zamierza ona patrzeć na to jak oni zadręczają innych uczniów, dlatego stawia się ona Domyojiemu. Jako osoba biedna nie miała łatwego życia w szkole, a co dopiero jak dostanie czerwoną kartkę...

Tutaj chodzi przede wszystkim o miłość jaka rodzi się między Tsukashi i Domyoujim. On, bogacz, wychowywany przez matkę, której praktycznie nie ma przy nim, bo firma jest ważniejsza od rodziny. Nie został nauczony kochać. Dlatego największą przyjemność sprawia mu pastwienie się nad innymi. Nie lubi jak coś mu się nie udaje, jak tak się dzieje to zaczyna się bić. Nie ważne czy bije się z przypadkowymi przechodniami, czy bandą zbirów, on dzięki biciu wyrzuca z siebie ta niemoc. I kiedy Tsukashi stawia mu się, nie może w to uwierzyć. Zaczyna w nim coś pękać. W pierwszym odcinku nie lubiłam go. Myślałam, co za... (żeby nie używać niecenzuralnych słów), ale w końcu poznałam prawdę dlaczego taki jest. Zaczęło mi być go szkoda i później kibicowałam mu, żeby wszystko między nim, a Tsukushi dobrze się ułożyło. Kiedy skradł mi serce? Chyba to był trzeci odcinek. Najpierw podszedł do ławki Tsukashi i powiedział, kiedy i gdzie mają się spotkać i migiem odszedł. Dziewczyna stała oniemiała i myślała co on sobie myśli. Najpierw przez niego cała szkoła nad nią się znęca, a potem chce się z nią umówić. Nadchodzi dzień spotkania. Makino nie ma zamiaru iść, a on czeka w umówionym miejscu. Był nawet przed czasem. Czeka, czeka i czeka, a jej nie ma. Zaczyna padać deszcz i Tsukashi w końcu się decyduje. Biegnie tam i patrzy, a on siedzi pod pomnikiem cały mokry. Po prostu cudne. W dalszych odcinkach widzimy jak on coraz bardziej ją kocha, jak chce ją ochronić za wszelką cenę. W scenach, kiedy Domyoji miał złamane serce od razu przypominały mi się momenty z Chuckiem Bassem (Ed Westwick - Plotkara), kiedy cierpiał. Obaj aktorzy mieli ten sam wyraz bólu na twarzy. Za co jeszcze można pokochać Domyojiego? Na pewno za jego pomyłki słowne. Co chwilę można usłyszeć jak on coś myśli, a później mówi, że to oni są głupi a nie on. Dzieki temu mamy bardzo fajne, śmieszne momenty.

Bardzo też podoba mi się tu motyw rodziny. Rodzina Makino jest bardzo ze sobą zżyta. Ojciec i matka pracują bardzo ciężko, aby opłacić czesne za szkołę. Nie wypominają jej tego. Chcą, żeby miała dobrą przyszłość. Są dumni z niej, że chodzi do jednej z najlepszych szkół. Brat może tym pochwalić się w szkole, rodzice w pracy i kiedy ktoś o tym słyszy od razu ma większy szacunek dla nich. Robią wszystko, żeby Tsukashi nie czuła się gorzej od innych uczniów. Matka codziennie robi jej obento w ślicznym (ogromnym) pudełku. Wsadza tam najlepsze smakołyki. Robi to wszystko z miłości do niej.

W sumie nie dziwię się, że zrobili kolejną część Hana Yori Dango, bo zakończyło się tak, że można byłoby jeszcze dopisać co nieco. Dlatego już nie mogę doczekać się, kiedy zacznę to oglądać. Szkoda tylko, że doba ma 24 godziny i nie płacą mi za oglądanie tego.


1 komentarz:

  1. Uwielbiam Japonię i japońskie anime itp., ale jeszcze nigdy nie oglądałam żadnej japońskiej dramy... Wiesz może, czy gdzieś w necie nie ma ich tłumaczeń? :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.