niedziela, 22 maja 2011

B-Day

Wczoraj miałam urodziny. Uderzyła mi dwudziestka. Okropne, już nie mogę nazywać się nastolatką. Z tym wiekiem powinnam czuć się jakoś bardziej dorośle, ale niestety tak nie jest. I pewnie jeszcze przez pewien czas się to nie zmieni.
Nigdy nie byłam fanką urodzin. Nigdy nie wyprawiałam hucznych urodzin dla znajomych. Nigdy nie dostawałam prezentów niespodzianek. Zwykle moje urodziny wyglądały tak: Grono rodziny w ilości 4-5 osób, którzy przyszli na tort, życzenia i koperta. Wczoraj jednak było wyjątkowo. Przyjechały do mnie koleżanki ze studiów. Naprawdę bardzo się cieszyłam, że ten dzień spędzę z nimi. Nie ważne dla mnie były prezenty. To co dla mnie było ważne to sama ich obecność. Pewnie gdyby nie przyjechały to siedziałabym cały dzień w domu i oglądała od rana do nocy filmy albo czytała książkę. Na szczęście tak się nie stało.
Mam to szczęście, że mieszkam w mieście przygranicznym, dlatego też postanowiłam zabrać je do Frankfurtu na małe zwiedzanie. Pochodziłyśmy po sklepach, udałyśmy się do parku, gdzie spędziłyśmy większość czasu. Pogoda sprzyjała, więc spacerowało się miło. Na koniec dnia zaprosiłam dziewczyny na pizzę.
Jedyne co mi w tym dniu przeszkadzało to to, że czas bardzo szybko minął. Żałowałam, że nie mam w mieszkaniu dodatkowego pokoju, gdzie mogłabym położyć je spać i zrobiłybyśmy sobie piżamową imprezę albo poszły wieczorem gdzieś potańczyć. Były to najlepsze urodziny.
Dziewczyny dziękuje Wam za wczoraj. :*

1 komentarz:

  1. Ewa, ja też się świetnie bawiłam i cieszę się, że Ty się cieszysz:) Może ta 20., skoro była taka fajna, oznacza jakiś lepszy czas, który nastanie. Oby!
    N.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.